Val di Mello
Położona po południowej stronie masywu Bregaglia, znana nam przede wszystkim z doskonałej jakości granitu, dolina Mello stanowi fantastyczną destynację na wyjazd wspinaczkowy. Co w niej wyjątkowego? Moim skromnym zdaniem – w pierwszej kolejności rozmaitość form działalności wspinaczkowej, jakie oferuje, natomiast w drugiej – jest tam po prostu bardzo ładnie. Jest z pewnością w pierwszej trójce mojej osobistej listy najładniejszych rejonów. Rzecz jasna, sprawa mocno subiektywna, lecz zbiegiem okoliczności sporo znajomych podziela to upodobanie…
Lokalizacja i dojazd
Mello wcina się w masyw Bregaglii, górujący na północ nad Valtelliną – doliną, rozciągającą się na wschód od jeziora Como. Tu znajdziemy też większe miasteczka: Sondrio, czy Morbegno. Okolice Como i sama Valtellina położone są dość nisko (Sondrio na wysokości 360 m.n.p.m.) i choć ciągle zachowują górski klimat, stanowią fajną odskocznie gdy wyżej robi się zimno lub wieje. Kolejnym punktem odniesienia będzie San Martino, położone na końcu doliny Masino na wysokości już blisko 1000 m.n.p.m. – to ostatnia “cywilizacja” przed Val di Mello, często także nasza baza wypadowa do działalności w górnych partiach. Dojazd z Krakowa to około 1400 km (zwykle jeżdżę przez Ostrawę, Salzburg, Innsbruck i Sankt Moritz – ta trasa wymaga zakupu winiety czeskiej i austriackiej). Z okolic Wrocławia nawigacja prowadzi już przez Niemcy i Lichtenstein – uwaga na zjazd z przełęczy Splugen, może być wymagający jeżeli jedziemy dużym samochodem.
Noclegi, sklepy i knajpy
Jako że zakres niniejszego opracowania skupia się na działalności w samej dolinie Mello, omówimy logistykę działania w takim zakresie. W San Martino znajdziemy niewielkie sklepy spożywcze, sklepik z pamiątkami, sklep wspinaczkowy i kilka knajpek. Po większe zakupy warto zjechać na dół, natomiast tutaj zdecydowanie warto odwiedzić pizzerię Fiorelli. Pełen wybór przewodników wspinaczkowych znajdziemy w sklepie Fiorelli Sport, zaraz obok knajpy Kundaluna. San Martino jest malutkie, bez problemu znajdziecie je. Dobrą bazę noclegową stanowią miejscowe campingi.
Zaczynając od dołu: nieco poniżej San Martino znajduje się camping Sasso Remeno. Będzie to dobry wybór, jeżeli bierzemy pod uwagę działalność na bardziej sportowych sektorach, położonych właściwie jeszcze w Val Masino: np. ściana Liss del Pesgunfi, sektor sportowy Sasso Remeno albo buldery w rejonie tego campingu czy boiska. Na tym campie jest zdecydowanie cieplej niż na położonych wyżej, znajduje się w dolinie o orientacji północ–południe, dzięki czemu jest tu więcej słońca. Do San Martino czy położonej nieco niżej miejscowości Val Masino dotrzemy wygodną asfaltową dróżką.
Jeżeli natomiast nastawiamy się na działalność w samej Val di Mello, wygodniej ze względu na długość podejść będzie wybrać camping Ground Jack. Położony 2 km od centrum San Martino, praktycznie u podnóża granitowych ścian doliny, oferuje nieco bardziej surowe warunki bytowania i chłodniejszy klimat. Na campie znajdziemy mały barek/recepcję, kontener z prysznicami (jest gorąca woda) i toaletami oraz zadaszone stoliki. Ceny nie są wysokie (8 eur/os, 13 eur za małego campervana), widoki piękne, słońca mało (we wrześniu pojawiało się po 10:00, chowało się koło 18:00).
Warto też wspomnieć camping lo Scoiattolo – nie spałem tam, ale wydaje się sensowną alternatywą jeżeli chcemy działać w wysoko położonych dolinach w kierunku Piz Badile.
Krzonowanie obecnie wydaje się nieco problematyczne w dolinie, aczkolwiek przy odrobinie samozaparcia pewnie możliwe. Kilka bezpłatnych miejsc parkingowych, zlokalizowanych przy głównej drodze poniżej Sasso Remeno już nie istnieje, duże zorganizowane parkingi są dość drogie (1 eur/h). Pod sektorem Sasso Remeno oraz na parkingu przed San Martino znajdziemy ogólnodostępne toalety.
Z dzieckiem
Możliwości działania z niezbyt wyrośniętą pociechą to na pewnym etapie życia klucz do organizacji wyjazdu. Mello jest dość sympatycznym miejscem na wyjazdy z dziećmi: w wielu sektorach bulderowych oraz np. w sektorze Sasso Remeno możemy bez problemu działać nawet z mniejszym bąblem. Asfaltowa ścieżka łącząca Val Masino z San Martino dobrze nadaje się na spacery z wózkiem, w tej pierwszej miejscowości znajdziemy też plac zabaw. Dla odrobinę większych pociech, fajną atrakcją jest rzeka – zarówno na wysokości Sasso Remeno jak i wyżej w dolinie jest sympatyczna, choć woda zimna. Działalność na drogach położonych w samej Val di Mello wymaga już organizacji 1:1. Poza wspinaniem, możemy tu oczywiście organizować wspaniałe wycieczki piesze po okolicznych szlakach, o różnym stopniu trudności.
Wspinanie
Wizytówką doliny są wielowyciągowe drogi na własnej asekuracji w świetnej jakości granicie (lub buldering – w zależności od naszych zainteresowań). To zostawiam na koniec – zacznijmy od alternatyw.
Cała szeroko pojęta okolica (Valtellina, Val Chiavenna itd.) obfituje zarówno w ogródki sportowe, jak i wspinanie wielowyciągowe. Jeżeli chcemy spędzić tu więcej czasu, warto zaopatrzyć się w przewodniki wydawnictwa Versante Sud: sama Valtellina jest opisana w trzech tomach (skałki, wielowyciągi, buldery). Na sporadyczne wizyty wystarczy to, co znajdziemy online (np. thecrag.com lub lokalne strony). Fajną odskocznią na wypadek gorszej pogody w Mello jest np. sektor w Sircie, gdzie znajdziemy ciekawe wspinanie w głównie pionowym gnejsie, drogi są długie. Parkujemy w uroczym miasteczku i pod skałę podchodzimy około 5 minut.
Przed wjazdem do San Martino, po lewej stronie mijamy ogromny głaz – tutaj, na porozrzucanych w okolicy wielkich balderach, znajduje się sektor sportowy Sasso Remeno. Topo można kupić w formie rozkładanego arkusza, bądź w przewodniku książkowym Valtellina rock. Wizytówką sektora jest urokliwy zakątek z dominującymi łatwymi drogami w połogu i przepływającym strumyczkiem pod skałą.
Nad sektorem Sasso Remeno góruje wspomniana już ściana Liss del Pesgunfi, z popularną drogą Scoubidou (6a, 14 wyciągów, w całości obite). Ściana ma południową wystawę, podejście pod drogę zajmuje ok. 40 minut, może to być fajna alternatywa jeżeli chcemy odpocząć od nieco bardziej wymagających rejonów w samej Mello.
Idąc dalej – San Martino stanowi również punkt wypadowy w górne partie Bregaglii, gdzie znajdziemy typowo górskie wspinanie (choć nierzadko spotykamy i obite drogi) na wysokości ponad 2000 m.n.p.m. Tam bazę będą stanowiły schroniska (np. rifugio Allievi w Val di Zocca), zaś wybór dróg znajdziemy w przewodnikach Solo Granito, tom I oraz starszy Regno del Granito.
Val di Mello stanowi ogromny rejon bulderowy. Przewodnik Mello Boulder to ponad 600 stron a lokalsi czyszczą wytrwale nowe przystawki. W dolinie wiosną odbywa się festiwal Mellobloco, bulderowców jest rzeczywiście dużo. Buldery, które oglądałem, są rzeczywiście atrakcyjne, często pięknie położone na równej trawie z krótkim i wygodnym podejściem.
Przechodząc do sedna, czyli wspinania wielowyciągowego na granitowych ścianach w dolinie Mello, chciałbym na wstępie zaznaczyć iż jest nieco bardziej wymagające niż choćby to, które spotkamy w Tatrach. Skała jest bardzo lita, o wyraźnych formacjach i skromnej rzeźbie. Rysy często prowadzą nas kilkadziesiąt metrów, jednak między nimi znajdziemy płyty – i tymi płytami prowadzone są drogi często bez stałych punktów, z nienachalną możliwością zakładania własnych punktów. Wydany w zeszłym roku nowy przewodnik po dolinie dość dobrze opisuje asekurację, posługując się skalą R/S1-4. Warto przy tym czytać dokładnie opisy dróg, gdyż nawet te opisane jako “S” czasem potrafią posiadać dopisek o użyciu camów.
Choć rejon może nam kojarzyć się raczej ze wspinaniem rysowym (i rzeczywiście najbardziej znane klasyki mają taki charakter), znajdziemy tu bardzo dużo dróg, czy też wyciągów, z trudnościami w połogich płytach. Jak łatwo zauważyć, miejscowi wspinacze poruszają się w rajbungach bardzo sprawnie. Nie da się przy tym ukryć, że trudności techniczne są dość dobrze oddane w wycenach przewodnikowych, a podstawowym problem (przynajmniej z mojego punktu widzenia) jest brak asekuracji w płytach. Aby nie spotkała nas niespodzianka na końcu któregoś z klasyków, warto w ramach zapoznania z rejonem powspinać się nieco po połogich płytach. Poniżej zamieszczam subiektywny wybór dróg, które mogą stanowić dobry wstęp do wspinania w dolinie.
Podejścia pod drogi zdecydowanie przyjemniej realizować z parkingu/campingu Ground Jack. Dobrze się sprawdzają mapki zamieszczone w przewodniku, dodatkowo w aplikacji mapy.cz mamy nieźle rozrysowane ścieżki pod ściany. Dłuższe podejście czeka nas pod Luna nascente czy Oceano irrazionale. Reszta ścian to ok. 20-40 minut.
Il Sarcofago
Trapezio di argento/Tempio dell’Eden
Stomaco Peloso/l’Alba di Nirvana – 5c, 200 m, 5 wyciągów, poza wyciągiem startowym bardzo dobra asekuracja; dwa zjazdy (łańcuch na końcu drogi, zejście na krawędź płyt Trapezio, skąd zjazd z łańcucha na drzewie).
Wspinanie na płytach warto poćwiczyć na obitych drogach na prawo od Stomaco (rajbungi od 5b do 6a).
Sperone degli gnomi
Tunnel diagonale – 5b, 120 m, 5 wyciągów, generalnie dobra asekuracja, płyty są dość komfortowe; razem z Cuniculo acuto stanowią fajną propozycję na rozruch.
Brontosauro
Le risposte di Bakunin, Pipistrello al Sole – dwie drogi obok siebie, druga stosunkowo gęsto obita – robiłem jedynie pierwszy wyciąg z Pipistrello (6b), ale umieszczam tu obie drogi z racji tego że kilka osób polecało je.
6a+na prawo od Pipistrello, 30 m, na płycie osadzimy dwa camy, są też dwie plakietki, w rysie wyżej asekuracja z zestawu standardowego, zjazd z łańcucha;
Dimore degli dei
Il Risveglio di Kundalini – 6a+, 400 m, 10 wyciągów; co prawda w trudniejszych wyciągach asekuracja jest bardzo dobra (warto zabrać #5 na czwarty wyciąg), tutaj już dobrze mieć zdublowane camy najpopularniejszych rozmiarów. Na drugiej połowie drogi (po zjeździe ze stanowiska w wielkim zacięciu) mamy więcej łatwego, aczkolwiek słabo asekurowanego chodzenia po płytach.
Val di Mello to niewątpliwie piękne miejsce i warte odwiedzenia, niezależnie od Waszego poziomu wspinaczkowego. Myślę że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Niezależnie od tego trzeba przyznać, iż sztandarowe klasyki doliny (Kundalini, Luna nascente, Oceano irrazionale czy Polimago) to dość poważne drogi, zaś do wycen warto podejść z szacunkiem.
Wspinam się latem i zimą, jeżdżę na skiturach od kilkunastu lat, zaś od 2018 r. szkolę w górach jako Instruktor Narciarstwa Wysokogórskiego Polskiego Związku Alpinizmu, od 2020 roku także w skałach (od 2024 r. – jako Instruktor Wspinaczki Skalnej PZA). Prowadzę kursy z zakresu wspinaczki skalnej, skialpinizmu, lawinoznawstwa oraz zimowej turystyki wysokogórskiej. W czasie wolnym od pracy instruktorskiej ciągle mało mi wspinania, bardzo cenię odkrywanie nowych miejsc i obszarów wspinaczki, podróże i aspekt towarzyski wspinania.